czwartek, 3 grudnia 2015

Gadżety.

Nie jestem tzw. gadżeciarą. Jednak zdarza mi się czasami nabyć jakieś przedmioty stanowiące dodatkowe wyposażenie. Staram się jednak wybierać takie, które mają jaką praktyczną funkcję. Na poniższych zdjęciach prezentuję kilka związanych z Czerwonym i wartburgową tematyką.

Na początek - tylna kanapa w Czerwonym, a na niej poduszki. Moi pasażerowie są zazwyczaj nimi zachwyceni. Nie tylko z powodu ich wyglądu, ale tego, że mogą poczuć się niemalże, jak w domu na swojej kanapie. Tym bardziej, że w Czerwonym nie ma pasów bezpieczeństwa w tylnej części. :)

Pandzię mieliście okazję zobaczyć już przy okazji tego wpisu -> klik.
Przyznaję, że ona akurat nie ma jakiegoś praktycznego zastosowania, choć przez jakiś czas służyła jako... zagłówek. :D Obecnie jej celem jest... wywoływanie uśmiechu na twarzach innych użytkowników dróg (do zdjęcia ustawiłam ją w innej pozycji, niż ta, w której zazwyczaj się ona znajduje). Poza tym - pluszowe misie to mój znak rozpoznawczy. Szczególnie przydatne jest to na rajdach rowerowych, bo ludziom jest łatwiej 'wyłapać' w tłumie 'tą Panią z misiem'. ;)

No i instrukcja obsługi tego samochodu. Nie powiem - jest w niej wiele ciekawostek, ale jakoś nigdy nie udało mi się zebrać w sobie, aby przeczytać ją od deski do deski. Może uda się to uczynić w nadchodzące długie, zimowe wieczory? ;)


Kolejnym gadżetem jest tzw. smycz. Oczywiście przypinam do niej kluczyki od samochodu. Jednak nie używam jej na co dzień. Tę smycz kupiliśmy na zlocie w Eisenach. Zabieram ją co roku, do miejsca w którym została nabyta i korzystam z niej tylko w czasie zlotu. Później przez rok leży w szufladzie w domu. :) A te ludziki? Co to takiego? Już Wam tłumaczę...

Te pamperki symbolizują... sygnalizację świetlną dla pieszych. Obecnie są swoistą maskotką wschodniej części Niemiec. Nie ukrywam, że i mi udzieliła się sympatia do tych ludzików. :)
Nie będę się o nich rozpisywać, bo ktoś inny już to uczynił, więc odeślę Was dalej. Przy okazji możecie zapoznać się z asortymentem sklepu, który obecnie zarabia (wiem, że to straszna komercja, ale... sorry, takie mamy czasy) na tym świetlnym symbolu -> klik.
Oficjalna strona Ampelmann -> klik.

Przy okazji trafiłam na takie ciekawe zestawienie -> klik.


W tym roku kupiłam sobie jeszcze jedną smycz. Wolałabym, aby napis był w kolorze czerwonym, ale... z braku laku...


No i najważniejsze! Co kobiety lubią najbardziej? Biżuterię! ;) Jednego roku, podczas zlotu w Eisenach, nasi Panowie postanowili zrobić nam prezent. Kupili... kolczyki w kształcie Ampelmann'ów. Od tamtego momentu stało się to już tradycją, że zabieramy je ze sobą co roku i nosimy przez cały czas trwania zlotu. Po powrocie do domu umieszczam je w oryginalnym pudełku i chowam, aby grzecznie przeczekały do następnej wyprawy:


Tak prezentują się po wyjęciu z pudełka:


Żałuję, bo w tym roku na targowisku zorganizowanym w trakcie zlotu w Eisenach można było kupić lampę w kształcie zielonego Ampelmann'a. Niestety, za długo się zastanawiałam (ach, to kobiece niezdecydowanie) i ktoś mnie uprzedził. :( No, ale przynajmniej mam wyznaczony kolejny cel przy następnych zakupach. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz