środa, 21 stycznia 2015

Biało-czerwony, zwany Marchewą.

Skoro już przedstawiam nasze Wartburgi, to i wypadałoby poświęcić kilka słów na opisanie jeszcze jednego naszego samochodu.
Biało-czerwony zwany w skrócie Marchewą.
Moja znajomość z tym autem zaczęła się dość... romantycznie. Otóż moja druga połowa na naszą pierwszą randkę przyjechała właśnie tym pojazdem. Trzeba przyznać, że oboje zrobili na mnie duże wrażenie. Na tyle spore, że niecały miesiąc później dałam się namówić na wspólny wyjazd do Eisenach na zlot Wartburgów. Od tamtego czasu samochody tej marki stały się częścią mojego życia. Zostałam zarażona pasją do tych samochodów.
Marchewa był pierwszym Wartburgiem, którego miałam okazję prowadzić. Pamiętam, że moje początki za kółkiem tego auta nie były proste. Wszak te samochody nie mają wspomagania kierownicy i hamulców. Nie miałam wcześniej okazji prowadzić auta bez tych wszystkich udogodnień, w związku z tym musiałam przejść małe szkolenie. Z czasem jednak nabrałam wprawy i teraz prowadzenie takiego samochodu nie sprawa mi żadnego problemu.

Poniżej zamieszczam zdjęcia z małej sesji zdjęciowej wykonanej w Łodzi. Uwielbiam klimat tego miasta, choć mieszkańcy zupełnie nie rozumieją, co w nim jest takiego fascynującego. ;)

 28.11.2009 r. Łódź.
28.11.2009 r. Łódź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz