piątek, 1 czerwca 2018

Bayerische Version Wartburg.

Na blogu zapanowała długa cisza. Spieszę więc z wyjaśnieniami:
1) Nie. Nie znudziło mi się pisanie.
2) Nie sprzedałam, ani nie zezłomowałam Czerwonego.

Najzwyczajniej w świecie wciągnęło mnie zwykłe, codzienne, "szare" życie. Co ciekawe - przez ten cały czas tematów na bloga przybyło tyle, że nawet gdybym chciała je na bieżąco umieszczać, to chyba musiałabym zrezygnować ze snu, aby ze wszystkim się wyrobić. 😉

Poza tym - już drugi raz w historii okres jesienno-zimowy stał się uboższy o przygody Czerwonego. Powód? Odstawiłam mój pojazd do "gawry", aby zapadł w sen zimowy. Coraz bardziej mi go żal. Zrezygnowałam z jego codziennego użytkowania.

Na co dzień poruszam się komunikacją. W sumie - będąc miłośniczką, wypadało by, abym tak robiła, a nie (jak to kiedyś jeden miłośnik napisał) "kontemplowała nad nią".

Nie zrezygnowałam jednak z jazdy samochodem. Co to to, to nie! Kocham jeździć, uwielbiam prowadzić. Nie potrafiłabym w pełni odpuścić tego tematu.

W związku z tym pożyczam od czasu do czasu samochód. Ale jaki! Wszak zastąpienie Czerwonego to nie lada wyzwanie. Los sprawił, że zastępczy samochód ma sporo wspólnego z moim pojazdem. Też ma niemieckie pochodzenie. Pojazdy tej marki można nawet podziwiać na tej samej wystawie w muzeum Wartburga w Eisenach! Mała podpowiedź na poniższym zdjęciu. Nota bene - zrobiłam je w Muzeum Wartburga w Eisenach w 2011 r. :)


Przy okazji - z historią Wartburga i marki, ukrytej na powyższym zdjęciu, nierozerwalnie łączą się także pojazdy marki widocznej na kolejnej fotografii:


Na pierwszym zdjęciu widać fragment BMW, a na drugim - EMW. O EMW rozpiszę się przy innej okazji. Teraz zostańmy tylko przy temacie BMW. Co to ma wspólnego z Czerwonym? Samochody marki BMW, następnie przemianowane na EMW, były produkowane w tej samej fabryce. 😃

Dokładniejsze dane znajdziecie tutaj ➺ klik.

Przekonałam Was już trochę? Nie?! No, to dopełnię to rozwinięciem skrótu, które ostatnio znalazłam w internecie.

BMW, czyli "Bawarski Model Wartburga" (!). 😃

Tak, tak. Zdarza mi się prowadzić 'beemwicę'. Nie ukrywam, że jeżeli chodzi o walory 'jezdne', bardzo odpowiada mi ten samochód. Przy mojej lubości w sprawdzaniu swojego refleksu, to auto spisuje się wybornie. Co prawda nie uważam siebie za wytrawnego kierowcę rajdowego i jeszcze daleko mi do takiego poziomu, ale w miarę możliwości staram się opanowywać technikę jazdy 'tyłonapędem'.

Zgodnie z tradycją - kolejne auto w rodzinie musiało otrzymać jakąś nazwę. Jak to już w zwyczaju dotychczas było - inspiracją był kolor nadwozia. W ten oto sposób 'narodził się' Silver.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz