Kontynuuję wątek, rozpoczęty w tym wpisie -> klik.
Opisywania historii tego autobusu ciąg dalszy. Ja wiem, że to jest tylko jeden autobus. I to III generacji, której produkcja powoli dobiega końca. I generalnie temat tego pojazdu 'rozdmuchał się' w mediach. Jednak czemu się dziwić - w tej chwili ten autobus jest stawiany za wzór! Jestem więc tym bardziej dumna, że trafił on właśnie do ZKP Suchy Las. Opisy pojazdu pojawiły się m.in. tutaj:
1) klik,
2) klik.
Jednak wrócę do tego, co chciałam dzisiaj opisać. Otóż 02 lutego 2016 r. miałam przyjemność uczestniczyć w kolejnym wydarzeniu związanym z tym autobusem. Tego to dnia wójt gminy Suchy Las, Pan Grzegorz Wojtera, oficjalnie przekazał symboliczny klucz do autobusu. Klucz ten chwilę wcześniej otrzymał z rąk Pana Andrzeja Sienkiewicza, Dyrektora sprzedaży autobusów firmy Solaris Bus & Coach. Z kolei klucz od wójta odebrał Pan Edward Miśko, Prezes ZKP Suchy Las.
Jednak i na tym wątek się nie kończy. Następnego dnia (03.02.2016 r.) czekała mnie pobudka wczesnym rankiem, a w zasadzie w środku nocy (przynajmniej w mniemaniu niektórych osób). Gdy budzik zadzwonił o 3:30, to myślałam, że... roztrzaskam go o ścianę. Jak ten gad jeden śmiał mnie tak wcześnie zrywać na równe nogi! No, tak. Przecież sama tego chciałam. ;) Nie dałam jednak tak łatwo mu wygrać z moją mięciutką, cieplutką, przytulną kołderką i milusim łóżeczkiem... Jeszcze pięć minutek, jeszcze z dwie. Tak, tak. Zaraz wstanę, jeszcze tylko dwie minutki, chociaż jedna... W końcu zrobiło się tak późno, że nie było już mowy o nawet połowie minuty. Czas wstawać! Hallo! Kobieto!
Tak à propos budzików. Kiedyś jako miły, spokojny, wybudzający dźwięk, miałam ustawione coś takiego: http://greenmp3.pl/smieszne/9693,to-sem-ja.html ;)
Po co to wszystko? Otóż postanowiłam... sfotografować pierwszy, liniowy kurs tego najnowszego autobusu. W tym celu o 5:10 musiałam zameldować się w Złotnikach-Wsi. Oczywiście na miejsce postanowiłam dotrzeć nieco wcześniej, gdyż o tej godzinie jest jeszcze ciemno. Potrzebowałam więc chwili, aby rozstawić statyw. Poza tym, tego dnia, wiał bardzo silny wiatr. Musiałam zawczasu sprawdzić, czy statyw nie będzie za bardzo się trząsł. Stojąc i marznąc, czekałam na autobus. Nagle na horyzoncie zobaczyłam pomarańczowy wyświetlacz. Jedzie! Podeszłam na przystanek. Gdy zobaczyłam, któż to siedzi za kółkiem - wiedziałam, że nie będzie problemów ze zdjęciem. To ten sam kierowca, który 'rejestrował' autobus w fabryce. Jak miło. :) Poprosiłam o zmianę świateł na postojowe i w te pędy pognałam do statywu. Efekt:
Podeszłam ponownie do kierowcy, podziękowałam, powiedziałam: "Widzimy się na Sobieskiego" i myknęłam do Czerwonego. Próbowałam jeszcze zrobić zdjęcie na trasie, ale silny wiatr + popsuty aparat = to nie mogło się udać. Tak więc faktycznie dopiero na dworcu autobusowym Sobieskiego mogłam ponownie próbować coś zdziałać. Tym razem wyszło to tak:
To zdziwienie pasażerów... Fakt faktem - widok kobiety fotografującej autobusy o 5:40... Hehe - czasami zastanawiam się, co ludzie myślą widząc mnie w podobnych sytuacjach. Staram się jednak tym nie przejmować. Wolę mieć pasję i robić coś, niż jej nie mieć i robić nic. :)
Po wykonaniu zdjęcia musiałam niestety 'zabrać swoje zabawki' i pojechać do pracy. Jednak to nie był koniec polowania. Popołudniu znów wybrałam się na trasę linii nr 904. Czasu miałam niewiele - 1,5 h do zachodu słońca i podróżowanie w szczycie komunikacyjnym. Nie dawało mi to zbyt wielu okazji do zrobienia zdjęć. Jedno z ostatnich z tego dnia wygląda tak:
A wiecie, jaką ciekawostkę udało mi się przy okazji 'wyczaić'? Niestety zdjęcie jest bardzo kiepskie, gdyż miałam w tym momencie przy sobie jedynie teleobiektyw, co uniemożliwiło mi dobranie innego kadru. Poza tym baaaardzo się spieszyłam, więc nawet nie miałam chwili, aby zrobić zdjęcie chociażby telefonem, ale... przynajmniej mam tam po co wrócić. Tym bardziej, że wiem, że to autko często w tym rejonie parkuje. :) Taadaa! Kolejny Wartbi do kolekcji:
Czerwony w tym czasie robił za mistrza drugiego planu. :)
Jednak i na tym wątek się nie kończy. Następnego dnia (03.02.2016 r.) czekała mnie pobudka wczesnym rankiem, a w zasadzie w środku nocy (przynajmniej w mniemaniu niektórych osób). Gdy budzik zadzwonił o 3:30, to myślałam, że... roztrzaskam go o ścianę. Jak ten gad jeden śmiał mnie tak wcześnie zrywać na równe nogi! No, tak. Przecież sama tego chciałam. ;) Nie dałam jednak tak łatwo mu wygrać z moją mięciutką, cieplutką, przytulną kołderką i milusim łóżeczkiem... Jeszcze pięć minutek, jeszcze z dwie. Tak, tak. Zaraz wstanę, jeszcze tylko dwie minutki, chociaż jedna... W końcu zrobiło się tak późno, że nie było już mowy o nawet połowie minuty. Czas wstawać! Hallo! Kobieto!
Tak à propos budzików. Kiedyś jako miły, spokojny, wybudzający dźwięk, miałam ustawione coś takiego: http://greenmp3.pl/smieszne/9693,to-sem-ja.html ;)
Po co to wszystko? Otóż postanowiłam... sfotografować pierwszy, liniowy kurs tego najnowszego autobusu. W tym celu o 5:10 musiałam zameldować się w Złotnikach-Wsi. Oczywiście na miejsce postanowiłam dotrzeć nieco wcześniej, gdyż o tej godzinie jest jeszcze ciemno. Potrzebowałam więc chwili, aby rozstawić statyw. Poza tym, tego dnia, wiał bardzo silny wiatr. Musiałam zawczasu sprawdzić, czy statyw nie będzie za bardzo się trząsł. Stojąc i marznąc, czekałam na autobus. Nagle na horyzoncie zobaczyłam pomarańczowy wyświetlacz. Jedzie! Podeszłam na przystanek. Gdy zobaczyłam, któż to siedzi za kółkiem - wiedziałam, że nie będzie problemów ze zdjęciem. To ten sam kierowca, który 'rejestrował' autobus w fabryce. Jak miło. :) Poprosiłam o zmianę świateł na postojowe i w te pędy pognałam do statywu. Efekt:
Podeszłam ponownie do kierowcy, podziękowałam, powiedziałam: "Widzimy się na Sobieskiego" i myknęłam do Czerwonego. Próbowałam jeszcze zrobić zdjęcie na trasie, ale silny wiatr + popsuty aparat = to nie mogło się udać. Tak więc faktycznie dopiero na dworcu autobusowym Sobieskiego mogłam ponownie próbować coś zdziałać. Tym razem wyszło to tak:
To zdziwienie pasażerów... Fakt faktem - widok kobiety fotografującej autobusy o 5:40... Hehe - czasami zastanawiam się, co ludzie myślą widząc mnie w podobnych sytuacjach. Staram się jednak tym nie przejmować. Wolę mieć pasję i robić coś, niż jej nie mieć i robić nic. :)
Po wykonaniu zdjęcia musiałam niestety 'zabrać swoje zabawki' i pojechać do pracy. Jednak to nie był koniec polowania. Popołudniu znów wybrałam się na trasę linii nr 904. Czasu miałam niewiele - 1,5 h do zachodu słońca i podróżowanie w szczycie komunikacyjnym. Nie dawało mi to zbyt wielu okazji do zrobienia zdjęć. Jedno z ostatnich z tego dnia wygląda tak:
A wiecie, jaką ciekawostkę udało mi się przy okazji 'wyczaić'? Niestety zdjęcie jest bardzo kiepskie, gdyż miałam w tym momencie przy sobie jedynie teleobiektyw, co uniemożliwiło mi dobranie innego kadru. Poza tym baaaardzo się spieszyłam, więc nawet nie miałam chwili, aby zrobić zdjęcie chociażby telefonem, ale... przynajmniej mam tam po co wrócić. Tym bardziej, że wiem, że to autko często w tym rejonie parkuje. :) Taadaa! Kolejny Wartbi do kolekcji:
I 13 (słownie trzynasty) luty przyniósł mi radość, radość czytania nowego wpisu.
OdpowiedzUsuńMuszę Ci wyznać uczucie....
... uczucie wyczekiwania z niecierpliwością na kolejne Twoje wpisy.
To lepsze jak telenowele i inne tego typu seriale.
Po prostu , nigdy nie wiadomo, kiedy nowy członek rodziny Państwa Wartburgów zostanie ujawniony szerszej publiczności.
Myślę że kiedyś, będę mógł zobaczyć Twoją spontaniczną radość jak zobaczysz kolejnego Wartburga :)
Pozdrawiam P69