Spotkanie rodzinne Czerwonego -> klik przypomniało mi, że kiedyś w mojej głowie zrodził się pewien projekt. Otóż postanowiłam sfotografować Czerwonego w towarzystwie innych Wartburgów oraz Trabantów, które można spotkać w Poznaniu i okolicach.
Tworząc więc nową tradycję, postanowiłam, że w sylwestrowy wieczór nadrobię kilka całorocznych zaległości. Dlaczego tradycję? Rok wcześniej podobnie spędziłam wieczór -> kilk.
Jednak to popołudnie zaczęło się od polowania na zupełnie inny pojazd. Korzystając z tego, że wyszłam wcześniej z pracy i było jeszcze jasno, a ja miałam aparat przy sobie - ruszyłam na trasę linii 902. W ciągu dnia dostałam informację, że można na tej linii spotkać autobus, którego nie udało się mi jeszcze sfotografować poza bazą firmy, do której on należy. Jednak łatwo nie było. Pierwsze podejście było zdecydowanie nieudane. Jedyne sensowne zdjęcie, jakie dałam radę wykonać, prezentuje się tak:
Przebicie się przez samochody w tym miejscu graniczyło z cudem. Fakt faktem - zbyt rzadko tutaj bywam i nie pomyślałam, że w ostatni dzień roku ludzie z niespotykanym wręcz natężeniem będą okupować tutejszy market. Nie tracąc czasu, wróciłam do samochodu i pognałam za autobusem, myśląc jednocześnie o miejscu, w którym z większym spokojem da mu się zrobić zdjęcie. Udało się to uczynić dopiero w Suchym Lesie. Ostatecznie dotarłam na pętlę, aby złapać jeszcze autobus od tyłu. Gdy zaparkowałam na poboczu i wysiadłam z auta, okazało się, że w naszą stronę jedzie autobus linii 901. Tego nawet nie przewidziałam. Na 'totalnym spontanie' wymyśliłam kadr, w którym udało mi się złapać wszystkie pojazdy jednocześnie. Dobrze, że wcześniej zdążyłam podpiąć obiektyw szerokokątny. ;)
Następnie pognałam do Poznania, jednocześnie na trasie robiąc kilka zdjęć autobusowi na linii 902. Gdy zadanie wykonałam - postanowiłam... wrócić do Suchego Lasu. Miałam od razu pojechać na osiedle Grzybowe w Złotnikach. Jednak, gdy zauważyłam, jaki zachód słońca się szykuje, postanowiłam podjechać w jedno miejsce, z którego się takie widoki z przyjemnością ogląda. Traf chciał, że akurat obok przejeżdżał autobus linii 902, którego chwilę wcześniej fotografowałam w Poznaniu. :)
Nie mogłam też odmówić sobie zdjęcia z panoramą Suchego Lasu. W oddali widać od lewej: kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, Galerię Sucholeską, Centrum Kultury i Bibliotekę Publiczną. Pomiędzy tymi dwoma ostatnimi budynkami, nieco bliżej nas wystaje daszek znajdujący się nad remizą OSP Suchy Las. Lubię wracać do tego miejsca. Podziwiać, jak zmienia się na przestrzeni lat. Może kiedyś pokuszę się, aby odkopać stare zdjęcia, gdzie nie ma galerii, ośrodka kultury wraz z biblioteką, a na polu rośnie zboże i kwitną czerwone maki...
Po tych kilku romantycznych chwilach oraz refleksją, iż właśnie podziwiam ostatni zachód słońca w 2015 r., postanowiłam ruszyć w dalszą drogę. Dotarłam na 'Grzybka' (tak potocznie mówi się na to osiedle). Liczyłam, że auto, które chciałam tutaj spotkać, będzie akurat stało przed domem. Miałam szczęście!
Idąc za ciosem - postanowiłam podjechać do jeszcze jednego auta. Wszak - trzeba było w końcu uwiecznić samochód, o którym wspomniałam w tym wpisie -> klik.
Tym samym jest to już drugi czerwony Wartburg, z którym udało się zapozować. Następnie pojechałam sprawdzić, czy auto, które widziałam, gdy wyszłam z pracy, stoi jeszcze w tamtym miejscu. Po dotarciu na parking nie dowierzałam w moje szczęście. Stał!
Tym samym do zaliczenia został mi jeszcze jeden punkt, który przewidziałam na ten wieczór. Wiedziałam jednak, że nie uda mi się zrobić takiego zdjęcia, jakie zaplanowałam kilkanaście tygodni temu. Przejeżdżając kilka dni wcześniej zauważyłam, że samochód został przeparkowany i 'ukryty' z tyłu. Ale co to dla mnie? ;) Wpasowałam się Czerwonym tak, aby udało się złapać chociaż fragment jego kolegi. Zaległości udało się nadrobić! W jedno popołudnie! :)
Robiło się późno, a mój grafik był nadal napięty. Wszak sfotografowanie Czerwonego nie było jedynym celem tego dnia. Chciałam jeszcze powtórzyć coś, co udało się uczynić rok wcześniej. Tym razem postawiłam jednak na uwiecznienie ostatniego kursu linii 905 w roku 2015 r. Miałam jeszcze trochę czasu, więc podjechałam w okolice dworca PKS, aby upewnić się, gdzie można tam obecnie legalnie zaparkować samochód. Następnie udałam się na 'przerwę techniczną' do domu. Na trasie spotkałam autobus mojego ukochanego przewoźnika. Spokojnie - to owszem była linia 905, ale jeszcze nie jej ostatni kurs tego dnia. ;)
Na ul. Księcia Mieszka I mijałam się z innym autobusem linii nr 905. Mignęło mi, że był to wóz #9113. Tak sobie pomyślałam, że jak on się trafi jako ostatni to... Będzie ciekawe przypieczętowanie tego dnia. Dlaczego? Gdy rano przyszłam do pracy, na komputerze pojawiła się informacja, iż moje hasło wygaśnie za... 13 dni. To mnie jeszcze nie ruszyło, ale jak się okazało, że ostatniemu dokumentowi, jaki utworzyłam tego dnia, musiałam nadać numer 113 i sprawa, którą obsłużyłam, jako ostatnią miała numer 13/13... Na szczęście (?) na ostatnim kursie linii 905 pojawił się wóz #9120. Problem (?) sam się rozwiązał. ;)
Motyw rowerowy nie pojawił się bez powodu. Następnego dnia planowałam wziąć udział w spotkaniu noworocznym nad jeziorem Rusałka. Pomimo mrozu i prószącego śniegu, udało się to uczynić. Tutaj możecie zapoznać się z fotorelacją z tego wydarzenia -> klik.
Ledwo zrobiłam zdjęcie, trzeba było się zwijać. Raz - chciałam ten autobus sfotografować jeszcze gdzieś na trasie. Dwa - nie mogłam spóźnić się na ostatni kurs linii 902. Oczekując na trasie na autobus właśnie tej linii, przypomniałam sobie, że miałam coś jeszcze w tym roku sfotografować. Chodziło o przystanek autobusowy na Morasku. Czy mi się wydaje, czy tam w środku wymalowana jest wielka liczba 13? ;) Jeśli widzicie tam tylko zygzaki błyskawicy, to może przy tej interpretacji zostańcie. Ja i tak jestem pewna, że to 13. Na lewo od liczby jest to napisane słownie ("Poznańska Czarna Trzynastka"). ;) Co się kryje pod tym hasłem? Zobaczcie tu -> klik. :)
Niestety zdjęcia autobusu nie udało się zrobić. Autobus zbyt krótko stał na przystanku. Pognałam więc na pętlę w Suchym Lesie. Wiedziałam, że jest tam fatalne oświetlenie, ale... liczyłam na cud. Jednak tym razem nie nastąpił. ;) Wróciłam więc do Poznania. Stąd właśnie miał ruszyć ostatni liniowy autobus ZKP Suchy Las w 2015 r. Tym razem nie było problemu z oświetleniem, a zdjęcie prezentuje się tak:
Gdy autobus ruszał, była godzina 22:40. Powoli musiałam pomyśleć o miejscu, w którym chciałabym przywitać Nowy Rok, jednocześnie mogąc zrobić ciekawe zdjęcie. Objechałam pół miasta, aż ostatecznie wylądowałam przy rondzie Kaponiera. Północ powitałam w takich 'okolicznościach przyrody':
Wiele osób, pytając się mi, jak spędziłam sylwestra, nie mogło pojąć, dlaczego nie bawiłam się ze znajomymi, sącząc różnego rodzaju napoje. Odpowiadając, zwracałam uwagę, że nie ma nigdzie zapisanego takiego przykazu. Fakt faktem - znajomych mam niewielu. Jednak spowodowane jest to głównie tym, że stawiam na jakość, a nie ilość. Poza tym - czy naprawdę trzeba robić to, co wszyscy? Realizujmy plany, które sprawią nam przyjemność. Ja wróciłam do domu bardzo szczęśliwa. Na drugi dzień nie miałam problemu z bólem głowy i dałam jeszcze radę wybrać się na rower. Nie mam czego żałować. :)
Czerwony zrobił tego dnia ok. 100 km.
Tegoroczne podróże zamknął z wynikiem na liczniku: 96 635 km (kilka z tych km nakręciłam już w 2016).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz