10 maja 2015 r.
Poprzedniego dnia, który opisałam -> tutaj, uznałam, że kilka odcinków trasy będę musiała zmodyfikować, gdyż są one zbyt trudne do przejechania przez grupę rowerzystów. Drogi okazały się zbyt piaszczyste lub wyboiste. Nie miałam jednak już czasu na zaliczenie alternatywnych ścieżek. W sobotę (09 maja 2015 r.) z powodu dopołudniowych zajęć, dość późno wyruszyłam w podróż. Postanowiłam więc, że w niedzielę objadę tę część trasy, którą postanowiłam zmienić. Przy okazji trafiłam na kolejne ciekawe miejsca. Oto jedno z nich:
Po skręceniu w kolejną drogę uśmiałam się z mojej intuicji. Znów trafiłam na aleję wierzbową. To już jest przeznaczenie! :)
Następnie postanowiłam podjechać do Mórki. Z mapy wynikało, że jest szansa na spotkanie tutaj czegoś ciekawego. Na dodatek - nie przypominałam sobie, abyśmy kiedykolwiek przyjechali tutaj na rowerach. Bingo. Trafiłam na kościół pw. Najświętszej Marii Panny Wniebowziętej pochodzący z końca XVI wieku z wieżą z 1725 r.
To był intensywny weekend za kółkiem Czerwonego. Zrobiliśmy wspólnie ok. 400 km. Jednak, jak to kiedyś napisał na TWB jeden z miłośników: "Połykanie kolejnych kilometrów klasykiem to sama przyjemność". W pełni zgadzam się z tym zdaniem. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz