Nadszedł w końcu czas na przedstawienie najważniejszego Wartburga w moim życiu. Oto Biały. Pochodzenia nazwy nie muszę chyba wyjaśniać. ;)
Podobnie jak Czerwony, Biały również jest... tzn. był przedstawicielem modelu 1.3. Jednak w odróżnieniu od Czerwonego, był on zwykłym "jeden trzy", a nie wersją sport. Kolejna różnica to taka, że Czerwony to sedan, a Biały - kombi. Nie miało to jednak wpływu na mój odbiór tego samochodu. Kochałam go takiego, jaki był. Ze wszystkimi jego ułomnościami. Najważniejsze, że miał 'duszę'. Niezwykłą duszę. Z resztą nie są to tylko moje odczucia. Potwierdzał to każdy, kto miał choć raz okazję się nim przejechać.
Nie pamiętam, kiedy Biały pojawił się w naszej 'rodzinie'. Przeglądając zdjęcia doszłam jednak do wniosku, że był to 2011 r. Nie był pierwszym Wartburgiem, którego miałam okazję prowadzić. W tamtym czasie mieliśmy jeszcze czerwono-białego Wartbiego (na jego opis też jeszcze kiedyś poświęcę chwilkę).
Biały służył mi do wielu zadań. Jeździłam nim na zakupy, na rajdy rowerowe (przewoziłam rower w bagażniku). Jednak najciekawszymi wyprawami, które nim odbyłam, to były wypady do Puszczy Pyzdrskiej. Miejsca, które odkrył przede mną mój Przyjaciel - również fotograf. Głównym celem wyjazdów do Puszczy Pyzdrskiej były ponad 200-letnie domki zbudowane z rudy żelaza. Oczywiście nie omieszkam poruszyć jeszcze kiedyś ten temat.
Wracając do Białego... Uwielbiałam nim jeździć. Wiedziałam, że nigdy mnie nie zawiedzie. Że pokona każdy teren, każą kałużę, każdą szosę. Chociaż czasami jego prowadzenie nie było proste. Szukanie biegów bardzo mi przypominało tę czynność, z którą zmagali się również kierowcy kultowych Ikarusów. Zważając jednak na fakt, że uwielbiam Ikarusy, uważałam więc Białego za taki osobowy odpowiednik tego autobusu. ;)
Biały musiał niestety odejść. Choć bardzo ciężko było mi przyjąć tę informację do wiadomości, to jego stan techniczny pozostawiał coraz więcej do życzenia. Gdy któregoś dnia moja druga połowa obejrzała auto od spodu i okazało się, że jeszcze trochę i Biały zacznie przypominać auto Flinstonów (które to napędzane było nogami właścicieli), nie było zmiłuj. Moje lamenty, błagania, płacz... Nic nie pomogło. Nie było już ratunku dla tego samochodu. Musieliśmy się rozstać...
Pozostały zdjęcia, filmy (!) i mnóstwo wspaniałych wspomnień. :)
16.03.2013 r. Puszcza Pyzdrska. Jedno z moich ulubionych zdjęć Białego. Traf chciał, że zrobiłam je w dniu moich imienin. :)
19.06.2011 r. Poznań, ul. Taczaka.
Witaj!
OdpowiedzUsuńDlaczego nie pokazałaś tablic rejestracyjnych? :)
Pozdrawiam